www.kusoanime.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.kusoanime.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Najbardziej epic momenty/sceny//wydarzenia/motywy
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kusoanime.fora.pl Strona Główna -> Rozmowy ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Orihime-chan
Sannin
PostWysłany: Czw 13:57, 24 Cze 2010


Dołączył: 29 Gru 2009

Posty: 910
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie jest miasto upadłych aniołów
Płeć: 女の子

Zasady działania? Proste – wypisujemy, wedle własnego zdania, najbardziej epic, pr0 etc momenty, sceny, wydarzenia, motywy z danej mangi/ danego anime. Oczywiście, jeszcze lepsze w odbiorze, będzie wspomożenie się, lub raczej okazanie danego momentu; kadrem z mangi. Wszelkie rankingi, topki itd. jak najbardziej dopuszczalne.

Tak, wypadałoby coś od siebie.

Berserk
Cały Berserk jest przesiąknięty, wzdłuż i w szerz epickością, która wycieka z każdego kadru. To coś genialnego, niesamowitego, brak mi słów, żeby to opisać. Te wszystkie bitwy stoczone przez Jastrzębie, charyzma i rycerskość Griffitha. Rozstanie, zawód, późniejsze ratowanie Griffitha, Zodd, to tylko niektóre z elementów, które sprawiły, że tak bardzo jestem oczarowana tą mangą i anime. Do tego oddanie, wola walki do upadłego, nieustępliwość owej brygady, sprawiły, że cały arc ‘wypalił’ w moim umyśle znaczące piętno, którego nie sposób zapomnieć.

Najważniejsze motywy z tej serii, które zapadły mi w pamięć to m.i.n.:

- lot Griffitha na Zodzie;
- „zaćmienie” w Wieży Odkupienia;
- walka Gusta z Zakonem Świętego Łańcucha(?);
- spotkanie na Cmentarzysku Mieczy(?)
- zbroja Berserka;
- kadry z walki Griffitha z Ganishką (szczególnie, kiedy Jastrząb sięga po apostoła)

Monster

Co do Monstera, tutaj jest nieco inne pojęcie „epickości”, nie ma raczej kadrów, które jak w Berserku „miażdżą dupę”, ale… No właśnie, ale.

Terminem „epic”, w Monsterze, można określić kilka rzeczy.
Zacznę od tej, która najbardziej zasługuje na owe miano, a nazywa się – Johan.
Tak, chodzi o niego, postać jest tak genialna i boska, że dostawałam „orgazmów”, kiedy się pojawiała. Prowadzenie tej postaci przez autora wyszło wyśmienicie, samo dochodzenie do tego, dlaczego zabija. Najbardziej urzekł mnie sposób, w jaki Johan pomiatał sobie wszystkimi, zmuszając ich to wykonywania jego poleceń. Lekko przypomina to ‘nowego’ Griffitha. Johan potrafił tak omamić człowieka, że on robił dokładnie wszystko. Wzbudzał strach samym spojrzeniem, inteligentny, sypał epickim tekstami etc. Johan z pewnością zasługuje, na miano genialnej postaci.

Tak już oprócz Johana, to urzekły mnie motyw „poszukiwania imienia”, oraz wydarzenia w miasteczku Ruhenheim.

Co to tego ostatniego; wydarzenia i sceny, jakie miały miejsce, w tym zawsze spokojnym i cichym miasteczku, również zasługują, na nazwanie je epickimi. Tutaj znowuż doświadczamy talentu do manipulacji i panowaniem nad ludźmi, Johana. Co tu się więcej rozpisywać? Nie ma tu może super, odjechanych paneli, ale sam motyw, mając korzenie, głęboko w psychice, to daje efekt.

Jako ostanie, z Monstera, chciałabym wspomnieć o wydarzeniach z Kinderheim 511.
Okrucieństwo opiekunów, psychiczne terroryzowanie dzieci, eksperymenty na drodze wychowania, prześladowanie. W końcu masakra, jaka miała miejsce w tym sierocińcu, dzieci i opiekunowie mordują się wzajemnie, i znowu wracamy do punktu wejścia, czyli do Johana. Tekst o tym, jak jeden z bliźniaków stał i obserwował wszystko mnie powalił.

Manhole
To dosyć specyficzny tytuł, albo może inaczej – zupełnie różni się od wyżej wymienionej dwójki. Tutaj nie było zbyt wiele epickich scen, ale jednak warto wspomnieć.

Także, pierwszą, która mnie nieco poruszyła, a przez co się samej nieco dziwię, to śmierć Kena Mizoguchiego. Sama nie wiem czemu, po prostu spodobała mi się, był tak blisko od rozwiązania i umarł w tak niszowy sposób.

Druga, to motyw eksperymentów w podziemnych kompleksach.

One Piece
Pomimo, że One Piece, to shonen pełną gębą, to znalazłam tutaj stosunkowo sporo epickich scen/momentów.

Tak jadąc od początku, to już samo uratowanie Luffiego przez Shanks’a było na swój sposób epickie. Rudowłosy przypłacił za to ręką, ale płaczącego Słomka, skwitował uśmiechem. Wydawałoby się, że to takie idziecinne, ale wywarło na mnie wrażenie.

Poruszając się dalej, stwierdzam, że następna epicka scena miała miejsce na wyspie Arlonga.
Płacząca Nami, nie widząca już promyku nadziei i Luffy nakładający jej na głowę swój kapelusz, to było takie… Pocieszające.

Następnie… Hmmm, pewnie Laboom. Przyjazny wieloryb jest świetny, przynajmniej w moim mniemaniu.

Oh dobra, wybrałam sobie złą formę, może tak:

Mianem „epickość” mogę określić postacie poznanych Admirałów, Aokiji i Kizaru to esencja słowa „zajebistość”, zachowaniem, mocą i podejściem do życia.

Dwie sagi - Enies Lobby i Impel Down – to murowani kandydaci na kolejny epicki. Rozmachem, walkami, poświęceniem, upartym dążeniem do celu. Z każdej sagi mogę wyróżnić po jednym elemencie, który wyróżnił się szczególnie.
Z EL jest to niewątpliwie monolog Robin i późniejsza scena, kiedy Luffy wydziera się na głos i jeszcze „Chcę popłynąć z wami w morze”.
Z ID wszystkie, co do jednego zachowania Mr.3. To co pokazał tam Okama było epickie. Udowodnił wszystkim jak bardzo ceni sobie przyjaźń i był gotów poświęcić się dla Słomka.
To było cudowne.

I oczywiście, jedna z najmocniejszych (moim zdaniem) stron tej serii – retrospekcje.
Każdy członek Słomianych Kapeluszy miał przeboskie i niesamowite wspomnienia. Na szczególne wyróżnienie, dla mnie zasługuje Robin i Chopper. Choć jak mówię, każde były niesamowite.

No, trochę się tego nazbierało, myślę, że można by jeszcze coś dodać, ale lećmy dalej.

Death Note
Ok., zacznijmy od tego – L. jest epicki.
Ktoś wątpi? Postać tak świetnie wykreowana, oryginalna, ze swoim stylem bycia, niebywale inteligentny. L. mnie urzekł, dlatego dla mnie jest wybitną postacią. No i oczywiście takie smaczki jak sposób siedzenia, trzymania komórki, czy opychanie się słodyczami.
Oczywiście żałowałam go, ale śmierć, w objęciach Lighta też była epicka, takie idealne zwieńczenie.

Druga śmierć; głównego bohatera, również mnie zachwyciła. Była taka… wręcz żałosna, prostacka, niszowa, jak dla kogoś pokroju Light i jego ambicji. Ale to właśnie było w niej niesamowite. Oczywiście wszystko jeszcze podkreślił fakt, zabicia go przez Ryuuka, jak mu obiecał. Cudo.

Naruto i Bleach
(weźmy to na raz, bo tak chyba będzie najlepiej)
Taka, oczywista anegdotka na początek; boli mnie teraz rzucanie „epicami”, mają przed oczami Berserka, Monstera, czy nawet One Piece, także proszę o podejście z dystansem.

Najpierw Bleach, szczerze? Nie wiem, czy coś by tu można zaliczyć pod „epickość”.
A niech mu będzie – śmierć Ulqquiory. Była fajna, klimatyczna, nietypowa, wniosła coś nowego, niepowtarzalnego, jak dotąd.
Ewentualnie teksty Yamy w walce z Allonem

Naruto?
Śmierć Jiraiyi, owszem, była klimatyczna, przy okazji okazała nam chyba najbardziej trafione i dopasowane retrospekcje.
Mogłabym dodać jeszcze zniszczenie Konohy.
… i, i.. nie wiem, zostawiam to Wam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kusoanime.fora.pl Strona Główna -> Rozmowy ogólne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Programosy

Regulamin